Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies.

Czytaj więcej…

Zrozumiałem

Holizm w przyrodzie i holizm w naszych działaniach

    Kiedy Jan Christian Smuts, polityk południowoafrykański, wprowadził pojęcie „holizm” w opublikowanej w 1926 r. książce „Holism and evolution” nie przypuszczał, że jego pogląd tak świetnie dopasuje się do ostatniej reformy wprowadzonej w naszej oświacie. Przedmiot „przyroda” jest odzwierciedleniem takiego właśnie rozumienia rzeczywistości. Zgodnie z definicją: holizm (od gr. holos - całość) to pogląd, według którego wszelkie zjawiska tworzą układy całościowe, podlegające swoistym prawidłowościom, których nie można wywnioskować na podstawie wiedzy o prawidłowościach rządzących ich składnikami. Pedagogika holistyczna jest współczesnym kierunkiem o charakterze multidyscyplinarnym dotyczącym wszechstronnego rozwoju ucznia. Zgodnie z nią należy podejmować takie zabiegi dydaktyczno-wychowawcze, które pozostaną w ścisłej relacji z przemianami humanistycznymi, społeczno-ekonomicznymi oraz kulturowymi środowiska, w którym żyjemy. Ma to dotyczyć zarówno najbliższego otoczenia ucznia, ziemi ojczystej, jak i całej planety. Tak w największym skrócie można wyjaśnić ideę pedagogiki holistycznej.

    Nauczycielom pracującym w Szkole Podstawowej w Lublińcu bardzo spodobał się ten nowy kierunek, który szczególnie w świetle wprowadzenia przyrody, w miejsce czterech innych dotychczas nauczanych przedmiotów, nabrał w naszych działaniach prawdziwego sensu. Od lat tradycją szkoły są tzw. lekcje holistyczne. Łączenie matematyki z przyrodą, historii z językiem polskim czy religii z historią zapewne nikogo nie dziwi. Podejmujemy jednak i takie działania, kiedy lekcja łączy wiedzę matematyczną z religijną (jednostki miary, wagi, przeliczenia), matematykę z przyrodą, przyrodę z informatyką i szereg innych, na pozór dziwnych korelacji. To jest prawdziwa frajda dla nauczycieli, a jeszcze większa dla uczniów uczestniczących w tych zajęciach. Nie odbywają się one jednak, niestety, na co dzień. Przy całej życzliwości dyrekcji plan zajęć nie wytrzymałby takiej rewolucji, ale lubimy organizować tego typu zajęcia przy okazji np. dni otwartych szkoły. Wielu nauczycieli przyrody, sama należałam do ich grona, niechętnie spoglądało na przyrodę, jako nowy przedmiot nauczania. Wszak byliśmy geografami, biologami, fizykami i chemikami. A tu raptem należało przekwalifikować się do nauczania nowego przedmiotu. Jednak kiedy patrzę na tę naszą przyrodę wraz z upływem czasu i podejmowanych przez nas – nauczycieli – działań myślę, że to ma sens. Obyśmy tylko umieli go dostrzec i chcieli realizować.
    Poszukując możliwości wprowadzania w czyn pedagogiki holistycznej natknęłam się w pewnym momencie mojej praktyki szkolnej na regulaminy odznak PTTK Ziemi Lublinieckiej. To było to! To był materiał, który świetnie wkomponowywał się w rozumienie przyrody jako nauki w kontekście pedagogiki holistycznej. Rozpoczęłam działania, o których miałam możliwość wraz z Koleżanką - nauczycielem informatyki opowiedzieć podczas konferencji „Edukacja ekologiczna i przyrodnicza w dydaktyce i wychowaniu” 28 kwietnia 2011 r. w Regionalnym Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli „WOM” w Częstochowie. Nasze wystąpienie zatytułowałyśmy „Holizm w przyrodzie i holizm w naszych działaniach”. Jednym z podstawowych pojęć wprowadzanych na lekcjach przyrody w klasie czwartej jest krajobraz. Składa się na niego wiele elementów, takich jak: biocenoza, biotop, przeszłość historyczna danego krajobrazu, jego zagospodarowanie, aktualny stan środowiska, zabytki, które dziś możemy w nim podziwiać. Prosta definicja krajobrazu, jako „wszystkiego, co nas otacza” ukazuje tak naprawdę ogromne bogactwo tematyczne. Regulaminy odznak krajoznawczych PTTK wszystkie wymienione elementy uwzględniają, dlatego uważam, że powinniśmy wykorzystać je w naszej pracy z uczniami. Pozwolę sobie również na nazwanie naszych działań holistycznymi, ponieważ podczas zajęć oddziałujemy na ucznia wszechstronnie. Postaram się krótko to udowodnić. Już na etapie organizowania poszczególnych grup (w zależności od stopnia zaawansowania) uczeń musi zaakceptować i dostosować się do zasad i regulaminu, jaki obowiązuje w naszej pracy.
    Jest to pierwszy moment, gdy podejmuje samodzielną decyzję i z niej będzie rozliczony. W nowej grupie (skupia ona uczniów z różnych klas) uczy się pracy zespołowej, ale i poznaje nowych kolegów. Oprócz tych czysto towarzyskich względów zaczyna wykonywać konkretną pracę, tj. rozpoczyna prowadzenie kroniki krajoznawczej, która będzie podstawą zaliczenia jego dokonań. Nie od razu wychodzimy w teren, najpierw wykonujemy żmudną pracę przygotowując się teoretycznie do zwiedzania poszczególnych obiektów. Pomocne są przewodniki turystyczne i inne wydania dotyczące Ziemi Lublinieckiej. Musimy zapoznać się ze wszystkimi obiektami wymienionymi w regulaminie kolejnych odznak. I tu najpiękniej widać ów holizm, gdyż gromadzimy informacje zarówno o elementach przyrody ożywionej (pomnik przyrody – stanowisko różanecznika katawbijskiego „Na Brzozie”, pomniki przyrody w Parku Grunwaldzkim w Lublińcu i w Kochcicach, aleja dębów w Truszczycy i in.), jak i nieożywionej. Wiele też w wykazie obiektów świadczących o przeszłości historycznej naszych ziem, np. grób Józefa Lompy na cmentarzu w Woźnikach oraz szkoła jego imienia w Lubszy, stara szkoła mniejszości polskiej w Kowiu, dawna fabryka fajek w Zborowskiem, budynki strażnic granicznych czy bunkry z 1939 r. oraz cmentarz wojskowy. Jest też współczesność – ośrodki rekreacyjno-wypoczynkowe, schroniska młodzieżowe, np. w Pawełkach. Można by długo wymieniać...
    To tylko nieliczne przykłady. Kiedy uporamy się z częścią teoretyczną – czas wyruszyć w teren. I to najbardziej atrakcyjna część zajęć. Wycieczka! Najlepiej, gdy rozpoczyna się „skoro świt”. Dla jednych jest to 8.00, ale dla wielu godziny południowe. No cóż, jesteśmy w tym momencie bezwzględne i zaczynamy o 8.00 niezależnie od pory roku. Zawsze w soboty, jeśli jest to wycieczka kilkugodzinna. Czasem popołudniami, jeśli zwiedzamy najbliższy teren. Wycieczki odbywają się pod kierunkiem przewodnika PTTK – mamy się uczyć i dobrze bawić, z naciskiem na uczyć. Uczniowie wykonują podczas wycieczek dokumentację fotograficzną, która wzbogaci ich kroniki. Wklejają również ulotki, bilety czy wykonują szkice, w zależności od zdolności i upodobań. Teraz znów następuje praca „gabinetowa”, gdyż zgromadzone materiały trzeba uporządkować i odpowiednio rozmieścić w kronice. Niejednokrotnie zdarza nam się, że mamy wątpliwości, szczególnie po dłuższych wyjazdach, kiedy zwiedzaliśmy wiele różnych obiektów. Wtedy trwają wspólne narady i porównywanie różnych zdjęć. A i to jeszcze nie koniec pracy. Finałem naszych zmagań jest otwarta uroczystość szkolna, podczas której wszyscy krajoznawcy muszą, a raczej chcą się zaprezentować. Obserwuję, że sprawia im to radość. Do grupy należą uczniowie o różnym poziomie intelektualnym. Zajęcia są szansą na zaistnienie w szkole, na pokazanie się od dobrej strony. Każdy, kto podejmuje zadania przedstawione na wstępie ma gwarancję, że po wywiązaniu się z jasno sprecyzowanych wymagań czeka go nagroda w postaci samej odznaki, ale i pokazania się na forum. To mobilizuje, to działa.
    Na stronie internetowej szkoły na bieżąco ukazują się materiały z kolejnych wypraw różnych grup. Opisujemy naszą pracę również w prasie lokalnej. Współpracujemy z Urzędem Miejskim, Starostwem Lubliniec. Szukamy sponsorów wśród prywatnych osób. Dzięki temu mamy możliwość wręczenia uczniom oprócz samej odznaki i inne upominki, np. kompasy, plany, mapy. Wnioski na przyszłość? Kontynuować! Opisane działania sprawdzają się w II etapie edukacyjnym, myślę, że i w gimnazjum. Pozwalają wszechstronnie oddziaływać na ucznia. Uczą patriotyzmu. Uczą otwartości na innych ludzi, każą zastanowić się nad przeszłością, ale i teraźniejszością itd., itd. Pragnę podkreślić, że nasze zajęcia pozbawione są elementu rywalizacji tak wszechobecnej w dzisiejszej szkole, w codziennym życiu. Nie twierdzę, że jest ona z gruntu zła, ale niszczy wielu. Każdy uczestnik naszych zajęć, jeśli tylko wywiąże się uczciwie z zadań, może liczyć na nagrodę. Faktem jest, że kroniki różnią się poziomem wykonania, sposobem ich prowadzenia czy jakością zdjęć. Nie o to chodzi. Chodzi o zaangażowanie ucznia, systematyczność, dostosowanie się do planu pracy i umiejętność bycia z innymi. Powodzenie zajęć zależy od dobrej współpracy między nauczycielami i ich motywacji, umiejętności serwowania wiedzy zrozumiałej dla ucznia, zintegrowanej z jego codziennymi doświadczeniami i powiązanej z najbliższym otoczeniem. To da – jestem o tym przekonana - spójny obraz poznawanego świata w umyśle dziecka. Panie Smuts, czy o to Panu chodziło?

Teresa Lukosek
Szkoła Podstawowa nr 1 im. M. Konopnickiej w Lublińcu