Główna Kluczowa Sztolnia Dziedziczna w Zabrzu

    Od niepamiętnych czasów działalności górniczej towarzyszyła woda, której usuwanie stanowiło jeden z podstawowych problemów kopalń. Póki napływ wody nie był zbyt wielki, używano do tego wiader, pomp ręcznych, skomplikowanych kieratów, tzw. „kunsztów wodnych”, i maszyn parowych. Jednocześnie od setek lat znany był sposób usuwania wody przy pomocy drążenia sztolni odwadniających. Wydane w 1769 r. prawo górnicze dla Śląska i Hrabstwa Kłodzkiego przyznaje sztolniom nawet priorytet w tym zakresie. Ponieważ pojedynczych kopalń nie stać było na drążenie własnych sztolni, drążono jedną, która odwadniała kilka lub kilkanaście kopalń, a koszty jej drążenia i utrzymania ponosili wszyscy użytkownicy. Takie sztolnie nazywano dziedzicznymi.

    Po uruchomieniu w 1791 r. na terenie Zabrza i Chorzowa królewskich kopalń węgla kamiennego „Królowa Luiza” i „Książę Karol Heski” (późniejszy „Król”), napływające do podziemi wody usuwano przy pomocy wiader i czerpadeł kieratowych. Od 1795 r. używano do tego celu pompy parowej, ale ten nowoczesny sposób okazał się niezwykle kosztownym i na wniosek hr. Fryderyka Wilhelma Redena, dyrektora Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu, rozpoczęto w 1799 r. kopanie sztolni dziedzicznej, która miała połączyć dwie wspomniane już kopalnie królewskie oraz liczne kopalnie gwareckie. Pracę realizowano odcinkami z 22 szybików (późniejszych świetlików), a pracujący na dwie zmiany górnicy wykuwali dziennie 73 cm chodnika. W rezultacie kopanie sztolni trwało aż do 1863 r. i pochłonęło 889 tys. talarów. Tak powstała Główna Kluczowa Sztolnia Dziedziczna (Hauptschlüsselerbstollen), licząca 14,5 km długości, 2,5 m wysokości i 1,8 m szerokości. W najniższym miejscu prowadzi ona 55 metrów pod ziemią.

SZTOLNIA 1

    Od początku jej drążenia zamysłem hr. Fryderyka Wilhelma Redena było transportowanie węgla bezpośrednio z podziemi do nowo zbudowanej Królewskiej Huty Żelaza w Gliwicach. Będąc wraz z Johannem Weddingiem w 1789 r. w Anglii, uważanej za lidera światowego przemysłu i innowacji technicznych, przyjrzał się podobnym rozwiązaniom, biorąc w tym wypadku przykład z kopalni w Worsley. Tym sposobem Główna Kluczowa Sztolnia Dziedziczna stała się największą w Europie i jedną z trzech na kontynencie, wykorzystywanych – oprócz odwadniania – także do spławiania urobku. Do transportu węgla łodziami służył jednak jedynie 2,5-kilometrowy jej zabrzański odcinek, ukończony w 1811 r.
    Ciekawy był sposób transportowania, przypominający dzisiejszy system kontenerowy. Skrzynie drewniane,  wzmocnione  żelaznymi  obręczami,  mające
ładowność 370 kg, były ciągnięte przez konie na podwoziach kołowych podziemnymi chodnikami. Następnie systemem pochylni dowożono je w pobliże Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej i kołowrotami ładowano na łodzie długości 8,6 m i szerokości 1,25 m, które zanurzone na głębokość 95 cm transportowały po 11 skrzyń-kontenerów do wylotu sztolni. Łodzie były poruszane siłą mięśni ludzkich. Połączone łańcuchami 3-4 łodzie popychał nogami robotnik, zapierając się rękami o specjalne kołki umieszczone w stropie sztolni. Później pracę tę wykonywał przy pomocy drewnianego drąga, którym odpychał się od stropu i ociosu sztolni.
Sztolnia włączona została do ukończonego w 1806 r. kanału sztolniowego, będącego odcinkiem (ukończonego we wstępnej fazie w 1806 r.) Kanału Kłodnickiego. Kanał ten, , mający zapewnić transport węgla i odlewów huty gliwickiej na rynki Prus i ułatwić zaopatrzenie w surowce i maszyny kopalń i hut Górnego Śląska, budowany był w latach 1792-1822 i połączył Odrę w Koźlu z Królewską Hutą Żelaza w Gliwicach.

CARNALL1
    Budowa w Gliwicach królewskiej huty żelaza opalanej koksem, uzyskanym z królewskiej kopalni węgla kamiennego „Królowa Luiza” w Zabrzu, wymusiła dla jej zaopatrzenia jakiś efektywny sposób transportu. Fryderyk Wilhelm Reden, królewski nadradca finansowy i dyrektor Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu (w owym czasie górnictwo i hutnictwo miało jeden zarząd), nauczony doświadczeniami angielskimi nakazał przedłużyć Kanał Kłodnicki do wylotu Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej w Zabrzu. W ten sposób wspomniane wyżej „kontenery” z węglem przeładowywano z łodzi sztolniowych, mieszczących 11 „kontenerów” na barki kanałowe, mieszczące ich 18. Przeładunek odbywał się w niewielkim porcie u wylotu sztolni przy obecnej ul. Karola Miarki w Zabrzu. Tym sposobem węgiel wprost z podziemi płynął do huty gliwickiej, a po ostatecznym ukończeniu Kanału Kłodnickiego w 1822 r. – Odrą do Wrocławia, Berlina i Szczecina.
     Na krótkim odcinku Kanału Sztolniowego między Zabrzem a Gliwicami barki z urobkiem musiały pokonać różnicę poziomów dochodzącą do 16,5 m. Wykorzystywano w tym celu dwa mosty suwnicowe (Rollbrücke) w Sośnicy i Gliwicach, którymi na platformach podnoszono barki do odpowiedniej wysokości. Rozwiązanie to wzorowane zostało na podobnym na kanale prowadzącym do huty Ketley w Shropshire w Anglii, a za jego projektanta uważa się Johna Baildona, który w 1893 r. przybył ze Szkocji na Górny Śląsk.

SZYB CARNALL
    Odcinek Kanału Kłodnickiego między hutą gliwicką a wylotem Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej w Zabrzu funkcjonował tylko do 1834 r. Później hutę gliwicką zaczęto zaopatrywać w węgiel z innych kopalń, a transport przy użyciu wspomnianych pochylni był wolny i kosztowny. Kiedy w 1845 r. połączono Zabrze koleją z Gliwicami i Wrocławiem, do transportu węgla do Huty (wówczas już Królewskiej Odlewni Żeliwa) w Gliwicach zaczęto wykorzystywać kolej. Transportu wodnego jednak nie zaniechano; z Gliwic w świat transportowano węgiel nadal barkami (i taka sytuacja trwała do końca lat 80. XX w.). Po zamknięciu żeglugi na kanale sztolniowym (Zabrze – Gliwice) kanał  służył już tylko odprowadzaniu wód kopalnianych, a w 1916 r. został zasypany. Od tego czasu nadmiar wód kopalnianych kierowano przekopem do Bytomki.
     Długi okres budowy Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej (roczny postęp od 177 do 520 m), rozwój technik wydobywczych i sięganie po coraz głębsze pokłady spowodowały, że wody kopalniane trzeba było przepompowywać do sztolni z niższych poziomów. Wkrótce pojawiły się wydajniejsze pompy i wyparły one stopniowo sposób odwadniania kopalń systemem sztolniowym. Główna Kluczowa Sztolnia Dziedziczna straciła na ważności. Jej drożność utrzymywała się jednak do lat 50. XX wieku. Kiedy w 1953 r. zasypano jej wylot, burząc przy okazji jego dekoracyjną obudowę, sztolnia uległa stopniowemu zamuleniu.
    W przededniu jubileuszu 200. rocznicy Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej (1999 r.) grupa entuzjastów dawnej techniki oraz płetwonurków rozpoczęła penetrację nieczynnej sztolni. Uzbrojeni w aparaty powietrzne, mierniki zawartości tlenu i gazów w powietrzu, wreszcie w specjalne „rakiety” szlamowe (wzorowane na rakietach śnieżnych) eksploratorzy stwierdzili, że stan zachowania sztolni jest bardzo dobry. Przy okazji natrafiono na liczne eksponaty, wrzucone przez ostatnie 150 lat otworami wentylacyjnymi i wlotami kanałów.

PODZIEMNY PORT
    Także z okazji owego jubileuszu sztolni Muzeum Górnictwa Węglowego urządziło okolicznościową wystawę, która przybliżyła społeczeństwu ten ciekawy obiekt hydroinżynieryjny. Wówczas też narodziła się idea utworzenia Stowarzyszenia na rzecz Restauracji i Propagowania Sztolni Królowa Luiza w Zabrzu „Pro Futuro”. Stowarzyszenie podjęło usilne starania na rzecz włączenia 2,5-kilometrowego odcinka sztolni do turystycznych atrakcji Zabrza, jednak dopiero idea włączenia Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej do pakietu podziemnych atrakcji górniczych Zabrza, „Miasta Turystyki Przemysłowej”, zarządzanych przez Muzeum Górnictwa Węglowego, spowodowała wyasygnowanie środków i prace ruszyły „z kopyta”. W roku 2009 rozpoczęto rewitalizacje Sztolni. Gigantyczne prace górnicze objęły m.in. odkopanie do poziomu minus 40 m zasypanego szybu „Carnall” (pełna głębokość szybu wynosi 503 m) i zabudowaniu w nim przedziału schodowego. Udrożniono też nieczynny szyb „Wilhelmina”, na którym w latach 80. XX w. usunięto kozioł szybowy. Ponieważ nie można było na nim zainstalować tradycyjnej górniczej klatki szybowej „szoli”, zamontowano windę towarową, przystosowaną do wożenia ludzi. Udrożniono także chodnik w pokładzie nr 510, który połączył „Carnall” z dawnymi wyrobiskami „Królowej Luizy” przy ul. Sienkiewicza. Zrekonstruowano także na podstawie zachowanej w Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu XVIII-wiecznej dokumentacji podziemny port przeładunkowy z żurawiem i rampą, ale przede wszystkim udrożniono 2,5 kilometrowy odcinek samej sztolni, zamulonej na ok. 1,5 m. Ponieważ na tym odcinku sztolnia była dość wąska, co uniemożliwiało użycie sprzętu mechanicznego, urabiano zwarty pokład mułu ręcznie – kilofami, łopatami i młotami, transportując wybrany muł taczkami. Łącznie wydobyto 750 tysięcy pełnych taczek (19 tys. ton mułu). Prace rewitalizacyjne pochłonęły kwotę ponad 182 milionów złotych, pochodzących ze środków unijnych, a także miejskich, wojewódzkich i rządowych.
    W trakcie robót odkryto też wiele interesujących znalezisk: fragmenty drewnianych koryt, belki, żelazny wagonik na urobek, narzędzia górnicze, a także dwie znakomicie zachowane stuletnie łodzie transportowe. Po konserwacji stanowić one będą eksponaty muzealne.

WYLOT SZTOLNI    30 września 2017 r. po raz pierwszy turyści przeszli między szybem „Carnall”, a wyrobiskami przy ul. Sienkiewicza i szybem „Wilhelmina”. Podziemna podróż w czasie odbywa się na razie pieszo. Po zejściu przedziałem schodowym turyści zaglądają na chwilę do zalanego odcinka sztolni, zabezpieczonego ceglanymi wzmacniającymi łukami i  efektownie podświetlonego, potem do nieczynnych chodników, wreszcie przechodzą przez XIX-wieczne wyrobiska w pokładzie Pochhammer, gdzie chodnik wydrążony jest w pokładzie węgla, wybieranego w tym miejscu metodą filarową (zachowały się obudowane filary węglowe). Wreszcie na terenie wyrobisk przy ul. Sienkiewicza turyści mają okazję zapoznać się z czynnym parkiem maszyn górniczych (wrębiarką, kombajnem chodnikowym, kombajnem ścianowym, urządzeniami transportowymi).
    Program rewitalizacyjny objął także realizację ekspozycji historycznej w dawnej rozdzielni elektrycznej obok szybu „Carnall” oraz powstanie na powierzchni, przy ul. Sienkiewicza – dedykowanego dzieciom – Parku 12C (m.in. Bajtel Gruba) oraz Parku Techniki Wojskowej.
Już niedługo miłośnicy dawnej techniki będą mogli w Zabrzu nie tylko poznać stare korytarze kopalniane i machiny górnicze, ale także popłynąć łodzią podziemiami centrum 170-tysięcznego miasta, bowiem na kwiecień 2018 r. planowanie jest oddanie do użytku 1,5 km trasy wodnej. Turyści pokonywać ją będą łodziami o kształcie podobnym do dawnych łodzi transportowych, ale o napędzie akumulatorowym.

Edward Wieczorek