Turystyka na trasie "Marszu Śmierci"

    Od wielu już lat coroczne sezony turystyczne otwieram około połowy stycznia… Nie żebym zimową turystykę szczególnie lubił, ale z racji obchodów kolejnych rocznic tragicznej ewakuacji więźniów obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, jaka miała miejsce w styczniu 1945 r. Biorę więc udział w rajdzie upamiętniającym to wydarzenie, rajdzie, którego sam byłem pomysłodawcą.

    Na historycznej trasie ewakuacji więźniów KL Auschwitz-Birkenau z Oświęcimia do Wodzisławia Śląskiego wyznakowano w latach 50. XX w. pierwszy szlak turystyczny. W zamyśle inicjatorów znaki szlaku miały przypominać biało-niebieskie obozowe pasiaki z czerwonym trójkątem i literą „P” na białym pasie w prawym górnym rogu. Ostatecznie takiego znakowania dokonano tylko na małych odcinkach, zaś całą resztę szlaku wyznakowano paskami biało-niebieskimi. Równocześnie z wyznakowaniem szlaku, PTTK i PZMot przystąpiły do organizacji imprezy turystyczno-patriotycznej, upamiętniającej ofiary ewakuacji, która do historii przeszła pod nazwą „marszu śmierci”.

    Zawsze w maju (wówczas Miesiącu Pamięci Narodowej) odbywał się Ogólnopolski Rajd Samochodowo-Motorowy Szlakiem Ewakuacji Więźniów Oświęcimskich. Uczestnicy rajdu pokonywali historyczną trasę ewakuacji, zatrzymując się nad grobami ofiar, w miejscach ich kaźni lub przy pamiątkowych tablicach, upamiętniających tamte wydarzenia, znajdujących się przy trasie. W przypadkach, gdy miejsca takie były oddalone od zasadniczej trasy, udawały się do nich patrole, celem złożenia kwiatów i zapalenia zniczy. Nierzadko też rajdowicze przy grobach spotykali się z miejscową ludnością i władzami.

    Z czasem wokół rajdów więcej było bieżącej propagandy niż turystyki, ale nie zmieniało to faktu, że rajdy pozostawały w ogólnopolskich kalendarzach imprez, gromadząc rokrocznie po kilkuset uczestników.
Nasilenie się ruchu kołowego na trasie „marszu śmierci” spowodowało zmniejszające się zainteresowanie turystów pieszych. Pod koniec lat 80. XX w. zaniechano organizacji rajdów, a i szlak – nieodnawiany – przestał pełnić swą rolę.

    Na szczęście już w 1978 r. grupa członków Klubu Turystycznego „Wagabunda” z kopalni „Manifest Lipcowy” (dziś „Zofiówka”), przystąpiła do wyznaczenia nowego wariantu trasy, spełniającej wymogi nizinnego szlaku turystycznego. Nowy wariant wyznakowano od Pawłowic do Wodzisławia Śląskiego (odcinek z Oświęcimia do Pawłowic w nowej wersji ukończono dziesięć lat później). W styczniu 1979 r. grupa działaczy klubu „Wagabunda” i instruktorów ZHP zorganizowała pierwszą zimową imprezę turystyczną w Jastrzębiu Zdroju pod nazwą: Rajd Pieszy Szlakiem Ewakuacji Więźniów Oświęcimskich, zakończony pod tablicą pamiątkową w Parku Zdrojowym. Inicjatywa ta nie spotkała się jednak z szerszym zainteresowaniem, zwłaszcza zakładowych, kół PTTK, a ich udział był wręcz symboliczny – 42 osoby (w tym organizatorzy).

    Pierwszy krok został jednak zrobiony. Godzi się w tym miejscu wspomnieć nazwiska inicjatorów i organizatorów pierszego rajdu: hm Lech Machalica – komendant Hufca ZHP, sprawujący patronat nad rajdem; phm Krystyna Wilk, phm Włodzimierz Pietras, Stefan Stafin – prezes klubu „Wagabunda”; instruktorzy krajoznawstwa: Stanisław Piwowar, mgr Krystian Grobosz i Lech Wiewióra.
Już w następnym roku w rajdzie wzięło udział prawie 90 osób, a „nagrodą” za trud wędrowania była plakietka rajdowa i… kubek ciepłego mleka na mecie.

    W latach następnych patronat nad rajdem przejął Związek Kombatantów i Urząd Miejski, a liczba uczestników zwiększyła się – przeciętnie – do 350 osób (okazjonalnie nawet do 700 osób). Organizatorem rajdu został jastrzębski Oddział PTTK.
marsz1    W pierwszych rajdach, na z góry ustalonych, nie zmienianych trasach, spotykano się ze świadkami „marszu śmierci”, a także jego uczestnikami, w tym z uratowaną w Jastrzębiu Dolnym panią Anielą Smyło.

    Zwiększająca się liczba uczestników wymogła na organizatorach zwiększenie liczby tras rajdowych: do czterech podstawowych doszły kolejne cztery. Zamiennie kończono też rajdy – albo pod tablicą pamiątkową w Parku Zdrojowym, albo nad grobem zbiorowym przy bramie cmentarza w Jastrzębiu Górnym. Nie zmieniał się jedynie „rytuał” zakończenia rajdu: z krótkim referatem, składaniem kwiatów, pochylaniem sztandarów i częśtym udziałem orkiestry górniczej.
marsz2    Od 2005 r. została rozszerzona formuła rajdu – także o uczczenie ofiar zsyłek i deportacji, a trasy rajdowe uzupełnione zostały o odwiedzenie symbolicznego grobu ofiar „nieludzkiej ziemi” na cmentarzu w Ruptawie. Zmieniono też nazwę imprezy na Rajd Szlakiem Martyrologii, a do grona honorowych patronów włączono jastrzębskie koło Związku Sybiraków. I była to praktycznie jedyna innowacja w dotychczasowej formule rajdu.

    Nie powiodły się próby wydłużenia tras rajdowych od Jastrzębia Zdroju do Pawłowic w jedną stronę, czy do Mszany – w drugą. Przez ostatnie kilka lat jastrzębski rajd zimowy, choć jedyny organizowany na całej trasie ewakuacji więźniów oświęcimskich, nie potrafił dotrzeć ze swoją ofertą do szerokiej rzeszy turystów i z roku na rok coraz bardziej zasklepiał się w swojej mało ambitnej formie.

    Turystyka na historycznej trasie „marszu śmierci” zaczęła się rozwijać od końca pierwszej dekady obecnego wieku. Na lokalne odcinki szlaku o różnych porach roku zaczęli wychodzić turyści piesi i kolarze. Póki co – liczba uczestników tych imprez do imponujących nie należy, nie mniej sma inicjatywa ze wszech miar zasługuje na uznanie.

marsz3

    5 stycznia 2012 r.,, spod bramy dawnego obozu KL Auschwitz na trasę do Wodzisławia Śląskiego ruszyła grupa szesnastu piechurów, pokonując w ciągu dwu dni prawie 70 km (z dojściem do oddalonych grobów) z noclegiem w Studzionce koło Pszczyny. Dziewięcioro z nich osiągnęło „metę” – dworzec kolejowy w Wodzisławiu Śląskim. Inicjatorem przedsięwzięcia był Jan Stolarz – członek PTTK z radlińskiego klubu „Sokół”. W grupie tej był także jastrzębianin Tadeusz Wilk, który przed laty z „Wilczym Stadem” dziennikarzy katowickich gazet przeszedł Główny Szlak Beskidzki z Ustronia – do Wołosatego.

    Kilkoro uczestników tego przedsięwzięcia z Janem Stolarzem na czele wzięło udział w zakończeniu XXII Rajdu Szlakiem martyrologii i złożyło kwiaty pod tablicą pamiątkową w Parku Zdrojowym.

    Być może w przyszłości inicjatywie kol. Stolarza i Rajdowi Martyrologii będzie „bardziej po drodze”? Może dołączą inni… ?

Lech Wiewióra