Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies.

Czytaj więcej…

Zrozumiałem

Podzwonne dla Muzeum Dzwonków

    Przed kilkunastoma laty, w numerze 7 „Krajoznawcy Górnośląskiego” i numerze 11/12 z 1990 r. petetekowskiego „Gościńca”, z dumą informowałem turystów i krajoznawców o otwarciu w Jastrzębiu Zdroju-Szerokiej Muzeum Dzwonków. Później ruszyła fala odwiedzin Muzeum Dzwonków przez wycieczki krajowe i zagraniczne. Bywali tu także fachowcy: przewodnicy turystyczni, instruktorzy krajoznawstwa, pasjonaci, a także studenci, piszący prace dyplomowe.

    Zbiór ks. Antoniego Łatko powiększał się też systematycznie dzięki turystom, ofiarowującym swe dzwonki na rzecz Muzeum. Aby móc wszystkie dzwonki odpowiednio wyeksponować, ks. Antoni zbudował dla Muzeum odpowiednią siedzibę.

    W tym zbożnym dziele ma też swój udział jastrzębskie środowisko krajoznawców. Bywało, że jastrzębskie wycieczki na trasach swych wojaży kupowały dzwonki pamiątkowe (czy maskotki) do „swojego” Muzeum. Czuliśmy się niejako „odpowiedzialni” za jego rozwój i egzystencję. Pojawiały się na jego temat notatki w lokalnej prasie oraz wymóg odwiedzenia Muzeum w celu zdobycia lokalnej odznaki krajoznawczej.

    Trzeba też przyznać, że różnie układała się nam współpraca z księdzem kustoszem... Często turyści, nawet niezbyt życzliwie potraktowani, nieodmiennie zachwycali się zbiorami.

    W roku 2009 Muzeum Dzwonków obchodziłoby swoje XX-lecie. Niestety, jubileuszu nie będzie. Dziś o Muzeum trzeba pisać w czasie przeszłym. Ksiądz Antoni Łatko zmarł, a jego zbiory przeszły w ręce spadkobierców, ci zaś postanowili przekazać je siostrom Loretankom pod Warszawą. I na tym właściwie mógłbym skończyć historię szerockiego Muzeum, ale nie zakończę. Zbyt wiele serca włożyłem w to Muzeum. Nie wnikam w szczegóły testamentu, nie ważę się też określić winy i zaniedbania władz świeckich i kościelnych od Jastrzębia po Katowice. Jednak fakt pozostaje faktem, że w dobie powszechnej wrzawy o dowartościowanie śląskiej historii i tradycji, „lekką ręką” pozbywamy się tak wartościowych zbiorów. Był to bowiem jeden z największych w Europie zbiorów dzwonków, aparatów dzwoniących i wszystkiego, co z dzwonkami i dzwonieniem miało coś wspólnego. I na dodatek zbiór ten powstał na Śląsku, zaś ofiarodawcami w zdecydowanej większości byli ludzie tej ziemi.

    Poświęcając w 1989 r. Muzeum ks. biskup Damian Zimoń ustanowił swoisty „rekord”, święcąc za jednym razem ponad tysiąc dzwonków. Dziś możemy zapisać kolejny „rekord”, tym razem smutny: za jednym zamachem Śląsk został pozbawiony ponad trzech tysięcy dzwonków. Miasto Jastrzębie Zdrój straciło też jedną ze swych największych atrakcji turystycznych.

    Łatwo będzie wykreślić Muzeum Dzwonków w Szerokiej z wymogów Odznaki Krajoznawczej Ziemi Jastrzębskiej, trudniej – z pamięci i serca. A jeszcze trudniej to wszystko zrozumieć.

Lech Wiewióra