Wspomnienia o Władysławie Sasie (1930-2002)

    Byłem już członkiem PTTK w Oddziale Tarnowskie Góry, kiedy za prezesa śp. Józefa Denkiewicza w 1963 r. na stanowisko kierownika biura przyjęty został Władysław Sas. Biuro Oddziału znajdowało się w budynku Powiatowego i Miejskiego Komitetu PZPR przy ul. 9 Maja (obecnie Szkoła Muzyczna), w którym zajmowało pokój na parterze. Początkowo nasze kontakty były luźne i sporadyczne w ramach spotkań kolarzy, szczególnie przed imprezami. W 1966 r., kiedy zostałem przewodniczącym Komisji Turystyki Kolarskiej i członkiem Zarządu Oddziału, nasze kontakty automatycznie się powiększyły.

    W 1971 r. nasz Oddział obchodził XX-lecie założenia, a wtedy siedziba Oddziału mieściła się w małym pokoiku w budynku przy ul. Sobieskiego. Przez ścianę miał swą siedzibę Klub "Ruchu". Zarząd Oddziału z okazji tej uroczystości zorganizował akademię, a w siedzibie "Ruch" wystawę osiągnięć - wystawiano plakaty, regulaminy imprez, zdjęcia, proporczyki i odznaki turystyczne. Rocznica XX-lecia Oddziału znacznie mnie przybliżyła do Władka. W pomieszczeniu "Ruch" w każdą środę odbywały się bowiem spotkania kolarzy, gdzie prowadziłem pogadanki z przeźroczami.

    Zaprzyjaźniliśmy się, w czym nie przeszkadzało to, że on był Ślązakiem, urodzonym tarnogórzaninem, a ja przybyłem do tego miasta w 1960 r. z. Wielkopolski. Łączyła nas bowiem turystyka i wspólna do niej pasja i zamiłowanie. W 1972 r., kiedy założyłem Klub "Jutrzenka", kontakty te były coraz częstsze, tak telefoniczne, jak i osobiste w Oddziale, który swe siedziby kilkakrotnie zmieniał: to przy pl. Żwirki i Wigury, przy Rynku, wreszcie przy ul. Krakowskiej. Wspólnie organizowaliśmy wszystkie oddziałowe imprezy turystyczne wiosenne i jesienne. Wspólnie opracowywaliśmy regulaminy, które Władek powielał na prymitywnym jeszcze wówczas powielaczu denaturatowym, a następnie je rozsyłał. Powielał też regulaminy imprez organizowanych przez Klub "Jutrzenka" i wydawany przez nasz klub Informator. Organizował i prowadził każdego roku szkoleniową wycieczkę autobusową w różne części kraju, znakomicie się z tego zadania wywiązując. W tych wycieczkach uczestniczyli też przedstawiciele naszego klubu. Razem uzgadnialiśmy miejsca oddziałowych imprez, jeżdżąc razem autobusem czy moim samochodem do szkół, gdzie miały się odbyć zakończenia imprez. To Władek wypisywał dyplomy dla uczestników imprez i projektował niektóre pamiątki i proporczyki. Razem byliśmy na każdej imprezie. Można śmiało stwierdzić, że żadna oddziałowa impreza nie odbyła się bez naszego udziału. Organizowaliśmy też eliminacje XII Ogólnopolskiego Młodzieżowego Turnieju Turystyczno-Krajoznawczego w 1984 r. i Ogólnopolskiego Zlotu Autostopowiczów i Kierowców nad zalewem Chechło-Nakło.

    Wspólnie opracowywaliśmy regulamin odznaki "Turysta Ziemi Tamogórskiej", a potem jego nowelizacje. Po wprowadzeniu odznaki w życie, razem stanowiliśmy Referat Weryfikacyjny tej odznaki. Kiedy w maju 1977 r. po wypadku na rowerze znalazłem się bytomskim szpitalu, to przy wielu mnie odwiedzających znalazł się również Władek.

    Był on słabego zdrowia, ale silny duchem. Nie uniknął bycia w szpitalu, przez co miałem i ja możliwość jego odwiedzania. Bywałem wiele razy u niego w mieszkaniu, poznając jego rodzinę: żonę Irenę, córkę Barbarę i syna Kazimierza. Mając drugą kategorię inwalidztwa, na emeryturę przeszedł w 1990 r.

    Na początku 1992 r. po remoncie został oddany do użytku na siedzibę Oddziału "Dworek", w którym swe pomieszczenia znalazł również nasz klub. Wówczas oddziałową bibliotekę przejął Władek. Systematycznie w każdy piątek przybywał na nasze klubowe spotkania i wtedy wszyscy członkowie klubu mieli możność osobistego kontaktu z Nim. Za jego zaangażowanie na rzecz klubu już na uroczystość X-lecia klubu nadano mu honorowe członkostwo klubu "Jutrzenka", co bardzo sobie cenił do ostatnich dni swojego życia, będąc zawsze klubowi wierny. Kiedy Klub podjął się organizacji Ogólnopolskiego Zlotu Przodowników Turystyki Kolarskiej PTTK, wspierał swa obecnością i radą Komitet Organizacyjny tej imprezy. Nie zabrakło Go też w bazie zlotowej w Borowianach. Jeszcze w ostatnich dniach swego życia złożył pisemnie życzenia dla członków naszego klubu z okazji XXX-lecia powstania.

    Moje ostatnie z nim spotkanie miało miejsce w jego mieszkaniu 28 stycznia 2002 r. Przekazałem mu pamiątki z naszej uroczystości XXX-lecia i życzenia powrotu do zdrowia, wiedząc o nieuleczalnej chorobie i końcowych dniach życia.

W moim sercu pozostał jako wierny Przyjaciel, uczynny i życzliwy, koleżeński, zawsze dowcipny i serdeczny do ostatnich dni. Zmarł 5 lutego 2002 r. i pochowany został na cmentarzu parafialnym w Tarnowskich Górach przy ul. Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Henryk Biały