Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies.

Czytaj więcej…

Zrozumiałem

Śląski znawca starożytnych ludów

    Przy czerwonym szlaku turystycznym z Jastrzębia Zdroju do Godowa, tuż za Szotkówką, na wyraźnym wzniesieniu stoi budynek moszczenickiej podstawówki. Warto w tym miejscu nieco zboczyć ze szlaku i wstąpić w szkolne mury, aby bliżej zapoznać się z postacią jej patrona - prof. Rudolfa Ranoszka.
    Może zabrzmi to nieelegancko, ale do najwybitniejszego przedstawiciela moszczenickich Ranoszków jak ulał pasują przymioty twardego "Hanysa" - solidność i pracowitość. A przyszło się Rudolfowi Ranoszkowi wykazywać nimi w dziedzinach nietypowych dla ludu śląskiego - historii, kulturze i językach ludów starożytnych.
    Rudolf Ranoszek urodził się w roku 1894 jako ósme z dziesięciorga dzieci średniorolnego chłopa Jana Ranoszka - człowieka, który postanowił nie utonąć w zalewającym Śląsk, "pruskim morzu". Jako uzdolniony organizator, a przy tym człowiek niezwykle pracowity, zmodernizował swoje gospodarstwo, wybudował młyn i cegielnię, przez co uniezależnił się ekonomicznie od pruskiej administracji. Te walory wyniosły go do godności sołtysa Moszczenicy, gdzie dał się poznać jako człowiek myślący kategoriami przyszłości tej ziemi, a nie jej doraźnych potrzeb. To "za Ranoszka", jak się mawia w Moszczenicy, powstały dobre drogi, nastąpiła elektryfikacja wsi, zbudowano szkołę i - co najważniejsze - dotarła tu kolej.
    Ten polski sołtys pruskiej wsi odważył się na interwencje u niemieckiego biskupa wrocławskiego, aby ten odwołał z Moszczenicy niemieckiego księdza i powołał samodzielną parafię z polskim proboszczem. Starania sołtysa Ranoszka zakończyły się pełnym powodzeniem.
    W takich warunkach i w takiej atmosferze wzrastało dziesięcioro dzieci moszczenickiego sołtysa. Wszystkim zapewnił wzorowe wychowanie i wykształcenie, chociaż to drugie kosztowało go wiele wyrzeczeń. Z tego grona wyszli: ksiądz, zakonnica, nauczyciel-powstaniec, inspektor szkolny - ojciec czterech żołnierzy walczących na frontach II wojny (w tym słynny dowódca dywizjonu lotniczego "Lwowskich Puchaczy"), oraz światowej sławy naukowiec.
    Rudolf Ranoszek mimo przeciwności losu i etykiety "Radikaler Pole" uzyskuje maturę w Gliwicach i rozpoczyna studia na Uniwersytecie Wrocławskim. W tym ważnym ale i niezwykle trudnym dla niego okresie, gdy wiedziony chęcią poznania prawdy historycznej o Śląsku napotyka na liczne przeszkody ze strony władz pruskich, zaczął realizować w swym życiu starą hetycką zasadę "Zachowuj się właściwie mimo wszelakich przykrości". I tej zasadzie pozostał wiernym przez całe swe długie i pracowite życie, nie bacząc, że nagrody otrzyma dopiero na parę lat przed śmiercią.
    Od 1913 roku studiuje filologię klasyczną, asyrologię i hetytologię. Okres jego studiów zbiegł się z największą rewolucją naukową w tych dziedzinach - gdy w 1915 roku czeski uczony prof. Bedrzich Hrozny odczytał klinowe pismo hetytów. Następnym autorytetem w tej dziedzinie nauki będzie już "synek z Moszczenicy". W cztery lata po zakończeniu I wojny uzyskuje doktorat i kariera naukowa stoi przed nim otworem. Władze uniwersyteckie proponują mu prace naukową, ale on rezygnuje z pracy na jednym z najznamienitszych uniwersytetów Europy i wraca w rodzinne strony, aby w Rybniku, w tamtejszym polskim już gimnazjum uczyć łaciny i greki. Dla świata nauki ta decyzja wydawała się naukowym samobójstwem, ale dr Ranoszek wiedział, co robi. Chciał swą wiedzą pomóc w kształceniu polskiej inteligencji na Śląsku. Jednym z pierwszych wychowanków "naukowego samobójcy" był późniejszy arcybiskup wrocławski ks. kardynał Bolesław Kominek. Sam prof. Ranoszek w wiele lat później o pracy w Rybniku i Katowicach powie, że nie był to czas stracony.
    W 1935 roku dr Rudolf Ranoszek uzyskuje habilitacje na podstawie pracy "Kronika króla hetyckiego Tuthaljosa IV", której recenzentem był sam prof. Bedzich Hrozny. Później była praca naukowa na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, wykłady zlecone na Uniwersytecie Warszawskim, wreszcie docentura i samodzielność naukowa. W szybkim tempie mnoży prace naukowe, szybko też wchodzi do światowej elity hetytologów.
    Wojna brutalnie przerywa jego prace naukową. Znając Niemców i obawiając się o swój dorobek naukowy, przenosi go do Moszczenicy, sam zaś podejmuje się pracy na roli. Gdy władze hitlerowskie konfiskują majątek, a jemu proponują podpisanie Volkslisty, z całą świadomością konsekwencji odmawia. Przez pewien czas ukrywa się w klasztorze Werbistów w pobliżu granicy holenderskiej, ale zdekonspirowany trafia do obozu pracy.
    Po zakończeniu wojny wraca do Moszczenicy, ale nie wie, że cały jego dorobek naukowy uległ całkowitemu zniszczeniu i musi zaczynać wszystko od początku. Na dodatek czasy, jakie wówczas nastały, trudno nazwać "twórczymi". Niedoceniany, pomijany, a nawet fałszywie oskarżany o proniemieckie sympatie czy "obszarnicze pochodzenie nie załamał się, tylko wytrwale odbudowywał katedrę hetytologii na Uniwersytecie Warszawskim. Mieszkał wówczas w kawalerce, a większość ze swych dochodów przeznaczał na pomoc najuboższym studentom. Profesurę na ukształtowanej przez siebie katedrze otrzymał dopiero przed przejściem na emeryturę. Dopiero pod koniec długiego i pracowitego życia zyskał należne od dawna uznanie władz, najwyższe odznaczenia państwowe i doktorat honoris causa Uniwersytetu Śląskiego.
    Zmarł 8 kwietnia 1986 r. w Jastrzębiu Zdroju, gdzie u krewnych spędził ostatnie lata życia. Pochowany został na cmentarzu parafialnym w Moszczenicy - obok rodziców i rodzeństwa, pod wiekowym dębem pamiętającym jego moszczenickich przodków.
    Pamiątki po patronie szkoły i liczne fotografie zgromadzone w szkolnej izbie tradycji, a uzupełnione o cenne archiwalia szkolne, stały się zalążkiem małego Muzeum Szkolnego.
    W sali ekspozycyjnej pod wypisanym na ścianie mottem życiowym prof. Ranosz ka "Cicho pracować, cicho żyć, cicho odejść" stoi biurko, biblioteczka z licznymi pracami naukowymi (m.in. "Kult Iszatry i popielnice twarzowe", "Religie Mezopotamii", "Religie Asyro-Babilońskie"). Jest także Jego praca doktorska: "Kronika króla hetyckiego Tuthaljosa IV". Na biurku stoi kopia posągu Guidei, dar ambasadora Iraku i podręcznik do nauki pisma hieroglificznego. Tuż obok wisi toga profesorska, a w gablotach prezentowane są liczne odznaczenia, dyplomy honorowe (w tym Komandoria z Gwiazdą Orderu Polonia Restituta i dyplom Doktora Honoris Causa Uniwersytetu Śląskiego), sporo listów, notatek, fotografii, odznak, dyplomów i przedmiotów osobistych i podręcznych (jak nocna lampka, waliza i drewniany krzyżyk z pokoiku, w którym spędził ostatnie chwile swego życia). Obok pamiątek po prof. Ranoszku eksponowane są tu również pamiątki z historii wsi i moszczenickiej podstawówki - w tym Księga Szkolna z lat 1879-1939. W tejże księdze zapisano pod pozycją 18 imię i nazwisko przyszłego patrona szkoły. Są tu także liczne fotografie zabytków i ludzi: kościółka drewnianego, który spłonął w 1938 r., nieistniejącego już budynku placówki granicznej, członkiń Koła Polek, drużyn pożarniczych, a także wielu imprez i uroczystości wiejskich.
    W uroczystości otwarcia tej placówki muzealnej uczestniczył bratanek Profesora - Franciszek Ranoszek, przybyły specjalnie do Moszczenicy z Republiki Południowej Afryki. Była też następczyni Profesora na katedrze hetytologii Uniwersytetu Warszawskiego prof. dr hab. Albertyna Dembska oraz autor książek "Ślązacy" i "Ludzie tej ziemi" - dr Józef Musioł - człowiek, który być może "uratował" postać prof. Ranoszka od zapomnienia.
    Muzeum powstało dzięki zaangażowaniu mieszkańców Moszczenicy i grona pedagogicznego tutejszej szkoły z dyrektor mgr Barbarą Jędrzejczyk-Masłowską, "dobrym duchem" całego przedsięwzięcia - historykiem mgr Leszkiem Majewskim.
    Turystom i krajoznawcom udającym się na jastrzębskie szlaki turystyczne, zamierzającym odwiedzić moszczenicką placówkę muzealną, radzę przed wstąpieniem w jej progi przeczytać jedną z książek: "Historia zaczyna się w Sumerze" S.N. Kramera lub "Rylcem i trzciną" R. Ranoszka. Łatwiej i lepiej będzie można wtedy zrozumieć świat, w którym "poruszał się" patron moszczenickiej podstawówki.

Lech Wiewióra