Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies.

Czytaj więcej…

Zrozumiałem

Jurajskie fortyfikacje wojenne

    Jura Krakowsko-Częstochowska obfituje w "architekturę militaris" z różnych epok. Powszechnie znane są dzieła tworzone w średniowieczu, w czasach Kazimierza Wielkiego i jego następców, ale jakże mało wiemy o czasach najnowszych - fortyfikowaniu linii Jury w okresie hitlerowskiej okupacji. Dziś proponujemy przyjrzeć się trochę tym najnowszym "orlim gniazdom".


kraj12 4    Zwiedzanie poniemieckich schronów bojowych w miejscowości Podzamcze zaczynamy idąc czerwonym szlakiem za ruinami zamku, do granicy zaczynajacego się kompleksu leśnego i pola ornego. Na skraju lasu widoczny jest kluczący między drzewami okop strzelecki zarastający krzewami i trawą. Niski okrągły schron obserwacyjny, którego budowy nie dokończono, ustawiony jest w rowie strzeleckim.
W bliskiej odległości tej samej konstrukcji są dwa następne schrony jednoosobowe. Okop strzelecki dość wyraźnie wyznacza swój szlak. Przechodząc bliżej skał wapiennych i ogrodzenia kamiennego zamku, zaczyna się druga linia obrony fortyfikacji żelbetowych. Wiosną i jesienią, gdy krzewy i chwasty nie są zielone, odsłonięty jest kształt okopu strzeleckiego w powierzchni terenu. W kilku jednak miejscach okop odchodzi promieniście od głównego swojego biegu.
    W jednej z odnóg okopu stoi niedokończony schron obserwacyjny. Jest on mało widoczny, gdyż wysokie trawy przysłaniają jego wygląd. Obwód schronu wynosi 1,20 m, grubość ścian 30 cm. Zapewne strzelec obserwator miał ograniczoną swobodę ruchu w tak wąskim i niewysokim pomieszczeniu, gdyż całość budowli wojennej ma długość 2,2 m.
    Idąc okopem, po około dwustu metrach natrafiamy w krzewach dzikiej róży na częściowo zniszczony schron bez stropu. Z tego miejsca rozciąga się rozległy widok na szosę z Podzamcza do Pilicy i Ryczowa. Schodząc niżej ze wzniesienia zauważamy schron obserwacyjny niezbyt osadzony w ziemi, z otworami wewnątrz, służącymi do penetracji obszaru w kierunkach wschodnim i północno-wschodnim. Wnętrze schronu zarzucone jest różnymi śmieciami.
    Między skałkami wapiennymi, na małej polanie, w środku schronu wyrasta drzewo. Na pierwszy rzut oka można zauważyć, że Niemcy spieszyli się z zakładaniem schronów, co więcej - nie zdążyli w końcowej fazie przygotowywanej obrony założyć kulistych stropów.
    Okop strzelecki kieruje się w prostej linii do ruin zamkowych. Przy dość uczęszczanej ścieżce turystycznej wokół zamku, w głębokim wykopanym dole zbudowano schron bojowy typu "Tobruk", potężniejszy od pozostałych. Wejście do jego wnętrza znajduje się przy samej ziemi i jest zasypane, ściany mają grubość 40 cm, a połowa budowli ukryta jest w gruncie.
    W stropie schronu znajduje się otwór o średnicy 94 cm. Uzbrojenie takiego schronu miały stanowić granatniki kalibru 50 mm lub ciężki karabin maszynowy. Załoga składała się z 2 do 3 osób. Strzelającego osłaniała niewielka płyta pancerna. Ogniem można było kierować okrężnie. W razie zagrożenia strzelec mógł ukryć się we wnętrzu schronu, poniżej linii ogniowej przeciwnika.
    Przy skałkach wspinaczkowych Niemcy zbudowali basen przeciwpożarowy o grubości ścian 15 cm i wymiarach 6 m x 6 m. Obecnie basen przeznaczony jest na zbiornik opakowań pokonsumpcyjnych. Liczne głębokie doły przeznaczone były na wbudowanie schronów bojowych. Do dnia dzisiejszego mają one strome brzegi.
    Drugi schron typu "Tobruk" leży kilka metrów od polnej drogi, którą przebiega niebieski szlak turystyczny. Różnego rodzaju odpady wypełniają jego wnętrze.
    Przechodzimy na drugą stronę szosy Podzamcze - Pilica. Udajemy się na wzgórze zwane przez miejscową ludność "Suchy Połeć". Na skarpie wzniesienia stoi schron bojowy typu "Panzerstellung". Siłę ogniową fortyfikacji żelbetowej miała stanowić wieża czołgowa z armatą PzKw kalibru 37 mm. Jak większość, tak i ten schron nie brał udziału w walkach. Trochę wyżej na szczycie tego samego wzniesienia spostrzegamy dość dużą płytę betonową połączoną z cegłą. Wyniosłość wzgórza była wykorzystana na budynek punktu obserwacji. W styczniu 1945 r wojska Armii Radzieckiej wysadziły i zniszczyły ten obiekt. W jednym miejscu w skałę wprowadzona jest rura metalowa. Jaki był jej cel, wentylacyjny czy inny, stanowi to pewną zagadkę.
    Kilkadziesiąt metrów dalej potężny schron załogowy tkwi za usypanymi wałami ziemnymi i skałą wapienną. Grubość ścian żelbetowych wynosi 1,50 m. Pomieszczenie wewnętrzne schronu ma 5 m długości i 4,50 m szerokości, a wysokość od podłogi do sufitu wynosi 2,50 m. Sufit wzmocniony jest stalowymi płaskownikami przylegającymi do siebie. Są ślady, że do tych płaskowników przymocowane były deski. Miało to na celu wstrzymanie opadającego tynku w czasie ostrzału. Deski pod sufitem zostały spalone. Z elementów stalowych zostały skradzione futryny drzwi. Zewnętrzny strop schronu posiada tak zwane "grzybki" - metalowe urządzenia wentylacyjne. Na południowej ścianie schronu załogowego w kilku miejscach wyrwany jest spory odłam betonu. Żołnierze Armii Radzieckiej przy zdobywaniu Podzamcza ostrzelali pusty bezzałogowy schron pociskami dużego kalibru. Dwadzieścia metrów dalej, na prywatnej posesji jeden z pomysłowych gospodarzy wybudował na dachu schronu budynek gospodarczy. Zachodzi tu pytanie, czy jest to zgodne z prawem ? Obok tych schronów znajduje się basen przeciwpożarowy o wymiarach 5 m x 5 m, głębokości 2,50 m i grubości ścian 50 cm. Znajduje się tu też kilka wykopanych dołów, co świadczy o planowaniu zakładania budowli obronnych.
    Z tej samej polany kierujemy się w stronę rzadkiego lasu. Okopy w trawach rozchodzą się rozgałęzieniami. Już w pierwszej grupie drzew wyłania się schron "Panzerstellung" typu PzKw III, na stropie którego miała spoczywać wieża czołgowa z armatą 37 mm. Mury opisanych schronów są w doskonałym stanie. I tu dotarli zbieracze złomu i inni ludzcy niszczyciele, wyrywając z otworu umieszczonego w stropie schronu okrągły stalowy pierścień. Podobny bliźniaczy schron założono na opadającym w dół cyplu w zniesienia.
    Obszar obronny rejonu Podzamcza był poważnie uzbrojony. Trzy typy schronów wojskowych, które spotykamy, okopy strzeleckie, gdyby zostały obsadzone grupami żołnierzy frontowych z pełnym uzbrojeniem, na pewno stanowiłyby silny opór utrzymujący się przez dłuższy czas przed nacierającym przeciwnikiem, a tym samym pozwoliłyby na wolniejsze wycofywanie się oddziałów niemieckich w kierunku Zagłębia i Śląska. Ważne drogi, a nawet dukt leśny z Karlina, były pod kontrolą schronów wojennych.
    Żaden z tych schronów wojskowych nie został uzbrojony. Mieszkaniec Podzamcza pan Mieczysław Kuźniak przekazał swą relację zasłyszaną od swego ojca: "Bunkrów betonowych małych było dużo. Po wojnie kilkanaście zostało wyrwanych z ziemi linami. Niemcy budowali też bunkry drewniane, które zostały rozebrane. Budowano je w prosty sposób; prostokątny lub okrągły dół wykłdano belkami z drewna i deskami, łącznie z zadaszeniem. Całość zasypywano ziemią, tak że nie były widoczne. Tak naprawdę to Niemcy zaczęli budować umocnienia wiosną 1944 roku. Tysiące ludzi pracowało przy kopaniu okopów strzeleckich i rowów przeciwczołgowych na wschód od Podzamcza. Zebranych ludzi Niemcy zakwaterowali w domach, stodołach i innych pomieszczeniach. Pracujących ludzi pilnowali żołnierze okupanta z różnych formacji piechoty, artylerii i innych. Organizacyjnie to już naprawdę dbali o ludzi; było kilka kuchni polowych, w których wydawano chleb, obiady i czarną kawę. Czas pracy wynosił 12 godzin. Prace przy budowie bunkrów zakończyły się w październiku 1944 roku. Niemcy wyadawali nawet mąkę i cukier w obecnej restauracji "Pod Zamkiem", przydzielali też wódkę monopolkę z Guberni".
    Na ogół przewodnicy turystyczni oprowadzający wycieczki po zamku w ogóle nie opowiadają o tych najnowszych umocnieniach z II wojny światowej, znajdujących się poza ruinami zamku, a przecież można połączyć historię i dzieje zamku z fortyfikacjami, stanowiącymi wspólną historię tej ziemi.
    Siedemnaście obiektów wojennej inżynierii sprzed ponad pół wieku to naprawdę ciekawy temat, szczególnie dla osób pasjonujących się tym zagadnieniem. Na dzień dzisiejszy schrony wojenne rejonu Podzamcza pod względem higieny są w stanie opłakanym. Trzeba jednak żywić nadzieję, że nie doceniane w wydawnictwach regionalnych i monografiach opisów dziejowych znajdą swe miejsce w postaci trwałego zapisu w literaturze krajoznawczej.
    Zagadkowym i romantycznym innym rodzajem budownictwa wojennego, zniszczonego przez postępujący czas i nieodpowiedzialnych ludzi, są w opisywanym regionie ruiny byłej carskiej rosyjskiej fabryki prochu zwane "Prochownią" w lesie Ogrodzieniec przy szosie lokalnej do Niegowonic. Trafimy tam bezbłędnie wchodząc do lasu za zabudowaniami leśnictwa. Można też dojść do zwalisk murów "Prochowni" szlakiem czarnym z Zawiercia do Krępy. Na dość sporej przestrzeni rzadkiego lasu sosnowego zachowały się wysokie obwałowania ziemne. To jednak nie wszystko. Były tu stanowiska do składowania pocisków już po produkcji, dowodem tego są płytkie wgłębienia nadrzucone kamieniem wapiennym. Połączenie prymitywizmu z techniką. Resztki murów z czerwonej cegły pomieszanej z kamieniem z owalnymi sklepieniami sufitów, w które wmurowane są zardzewiałe śruby. Stropy i ściany mogą w każdej chwili runąć, a piwnice w większości zasypane zostały przez poszukujących militarii. Czterdzieści większych i mniejszych obiektów o bliżej nieokreślonym przeznaczeniu wojennym to cały zespół fortyfikacyjny "Prochowni", założonej - jak wskazują na to betonowe słupki pomiarowe - w 1907 r.
    W 1914 roku po opuszczeniu przez wojska rosyjskie terenów Kongresówki żołnierze austro-węgierscy podminowali i wysadzili w powietrze zakład wytwarzający proch do pocisków. Nikt nie interesował się już zagubionymi i porzuconymi w lesie ruinami. Kilka lat temu napisałem artykuł o pozostałościach prochowni, temat zainteresował także kolegów z naszej Komisji Ochrony Cmentarzy, Kwater i Fortyfikacji Wojennych przy Oddziale PTTK w Zawierciu. Wspólnym wysiłkiem prawdziwych krajoznawców udało nam się opracować, wytyczyć i opisać szlak turystyczny nazwany przez nasz krąg "Szlakiem Militarnym Prochowni". Jest to właściwie odnoga szlaku czarnego, klucząca pomiędzy najciekawszymi obiektami "Prochowni". Życzliwy nam Urząd Miasta i Gminy w Ogrodzieńcu wykonał nieodpłatnie dwie informacyjne tablice.
    Ważne jest, aby trwałe elementy krajobrazu jurajskiego, takie jak: cmentarze, kwatery, schrony wojenne, prochownie itp. umieścić wreszcie na mapach turystycznych. Autor niniejszego artykułu przygotowuje drugie poszerzone wydanie opracowania: "Cmentarze wojenne na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej z lat 1914 - 1918"oraz opracowanie dotyczące schronów bojowych, okopów strzeleckich i rowów przeciwczołgowych z II wojny światowej na Jurze. Został on także - za zasługi na polu ratowania cmentarzy wojennych - wyróżniony przez Prezydium Austriackiego Czarnego Krzyża w Wiedniu "Honorowym Krzyżem na Wstędze". Aktywni członkowie Komisji Ochrony Cmentarzy i Fortyfikacji którzy społecznie sprawują opiekę i biorą udział w różnych pracach porządkowych przy grobach wojennych: Kazimierz Kałużny, Adam Komenda, Grażyna Walczak, Andrzej Wójcik zostali przez Urząd Wojewódzki w Katowicach odznaczeni srebrnymi medalami "Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej", a. Maciej Świderski otrzymał medal złoty.
    Koleżanki i koledzy krajoznawcy, zapraszamy Was do wspólnej twórczej pracy w granicach "swoich małych ojczyzn". Utrwalajmy kronikę odkryć krajoznawczych!

Maciej Świderski